16 MAJA

Ostatnio miałam trochę czasu na grzebanie i przeglądanie różnych stronę. Zainteresowała się glinkami. Jak zapewne wiecie nie należy do nich używać metalowych naczyń i pojemników bo mogą wchodzić w reakcję z nimi. Ale oprócz tego jednego małego problemu są bardzo wdzięcznym surowcem kosmetycznym.

W kwietniu zaopatrzyłam się w glinkę maeokańską. Mam bardzo delikatną skórę ( atopowa ) więc nie jest on kosmetyków na co dzień ale raz - dwa w tygodniu.

Jak ją przygotowuję?

* 2-5 kropli olejku ( ja używam że słodkich migdałów )
* 1-2 łyżeczki glinki w proszku
* odrobina hydrolatu lub wody źródlanej

Mieszamy wszystkie składniki, pamiętając by masa nie była ani zbyt gęsta ani żadna. U mnie zazwyczaj przypomina śmietanę, dzięki czemu łatwo się nakłada i zbytnio nie wysycha.

Gdy korzystanie z glinki w kawałkach wystarczy ją zalać płynem i poczekać chwilę aż zmięknie a następnie wymieszać.

Pamiętajmy też, że glinka, jak gdzieś wyczytałam, działa tylko i wyłącznie gdy jest wilgotna.
Jak można zauważyć już na samym początku,
* glinka strasznie brudzi
*nawet sproszkowana ciężko się łączy z wodą czy olejem w porównaniu z innymi, delikatniejszy mi glinkami.

Teraz przejdźmy do plusów.
* oczyszcza skórę podobno jak łagodny pealing, ale w przeciwieństwie do niego skóra jest mniej podrażniona i bardziej "złagodzona"
* nie wysusza zanadto jednocześnie zwężający pory.

Jako alergików mogę też powiedzieć, że nadaje się i do tej skóry aczkolwiek należy dodać nieco więcej olejku ( nawet 4-6 kropel ) oraz po zmyciu maseczki wklepać w skórę krem nawilżający.

Jeśli chodzi o zakup zarówno ta w kawałkach jak i w proszku jest bardzo dobra i nie widzę specjalnej różnicy pomiędzy nimi.

To tyle na dziś.
Jeśli mi się uda pokażę wam też mydełka z glinką ;)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

9 MARCA

15 MARCA: Wielkanocne kartki