30 PAZDZIERNIKA: Brązowy kolega

Czyli oczywiście Murzynek. Ciasto bardzo proste, aczkolwiek nowy dla mnie przepis. Ten jest znacznie cięższy i słodszy od tego którego znam i często używam, ale równie smaczny i równie prosty. W sam raz na jeden kęs. W sieci jest generalnie ogólnodostępny, ale ja zaczerpnęłam go z ofemin i delikatnie zmieniłam. Jesienne chłodne wieczory a więc czas zacząć pieczenie. Piekarniki włącz, łyżki do rąk i do boju ;)

Murzynek 

1 szklanka cukru
kostka masła/margaryny (lub jakikolwiek inny stały tłuszcz np. olej kokosowy)
pół szklanki wody
5 kopiastych łyżek kakao
5 jajek
szczypta soli
ok. 3 szklanki mąki
2,5 łyżeczki proszku do pieczenia
ew. kilka łyżek mleka 

Do garnka wsypujemy cukier, kakao, dodajemy masło i wodę. Podgrzewamy do rozpuszczenia na małym ogniu. Pozostawiamy do lekkiego przestygnięcia. Oddzielamy białka od żółtek. Mąkę przesiewamy do miski i zalewamy jeszcze ciepłą masą (dolewamy mleka jeśli jest zbyt gęsta, aby się wymieszać), studzimy. Ubijamy białka z szczyptą soli. Żółtka i proszek do pieczenia dodajemy do ciasta i dokładnie mieszamy. Potem małymi porcjami dodajemy ubite białka i dosyć dokładnie mieszamy (masa ciężko się łączy, jest bardzo klejąca). Ciasto powinno mieć konsystencję gęstej śmietany. Jeśli jest zbyt gęste dodajemy mleka, zbyt rzadkie mąki.
Wylewamy na małą blaszkę (keksówkę, kwadratową) i pieczemy ok 50 min w 180 stopniach C do suchego patyczka.

PS. Niestety już drugiego murzynka nie ma :( , nie zdążyłam sfotografować.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

9 MARCA

15 MARCA: Wielkanocne kartki