9 WRZEŚNIA 2019: Kosz czarnego bzu


Babie lato już w pełni, a ja zastanawiam się gdzie zgubiłam dwa letnie miesiące, które minęły jak dwa tygodnie. Spiżarka jeszcze nie jest pełna, mało owoców w tym roku było, choć trzeba przyznać nie tylko z winy pogody a i zaniedbania. Ale na szczęście czarny bez posadzony koło kompostu pięknie zaowocował. Nie zbieraliśmy w tym roku kwiatów, więc nie ma się co mu dziwić. 

Z braku przetworów trzeba wziąć się w garść i wykorzystać to co jest. Startujemy więc od czarnego bzu, który choć kojarzył mi się z goryczką, którą ma aronia, to nie ma z nią nic wspólnego, albo bardzo niewiele. Raczej powiedziałabym, że ma charakterystyczny smak tak, jak porzeczka czarna czy zielony agrest. A skoro wojna z ptakami i owadami o owoce trwa, to przerabiamy coraz większe ilości owoców. 


Polecam sok, który nie jest zbyt intensywny i słodki, a z podanego przepisu wychodzi około 10 małych słoiczków (tzw. dżemówek). Jeśli natomiast gustujecie w bardziej słodkich sokach, albo zależy wam na słodkim syropie z czystego soku, to należy zmniejszyć ilość wody do ok. 1/2 szklanki i dodać więcej cukru: od 0,5 kg -1kg na 1kg owoców bądź 1 l soku. Ja dodałabym mniej, bo grozi nam powstanie galaretki ;)



Sok z czarnego bzu

1 kg owoców czarnego bzu, już obranych (pozbawionych gałązek)
1 litr wrzącej wody
0,2 kg cukru

Obieramy owoce widelcem, delikatnie obrywając jagody i pamiętając, że chcemy wykorzystać sok, którego właściwie nie da się doprać :)
Po odważeniu owoców rozgniatamy je lub blendujemy, a następnie zalewamy wrzątkiem. Przecedzamy na sicie o drobnych oczkach lub wyciskamy przez pieluchę tetrową. Powstały sok podgrzewamy z cukrem aż do rozpuszczenia. Gorący wlewamy do gorących słoików (np. wyparzonych w piekarniku przez 20 min w ok. 120 stopniach C) i zakręcamy. Pozostawiamy do wystygnięcia, najlepiej przykryte kocem/ręcznikiem.




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

9 MARCA

15 MARCA: Wielkanocne kartki