8 WRZESNIA: Obiecanki cacanki i marmolada różana

Obiecywałam już coś? Oj tak i to nie jeden raz. Milionowa zmiana w moim życiu, jedna z tych mniejszych. Jak dobrze, że nie jestem Bogiem...

No cóż ale wracając do postu, wracamy do chwili obecnej a więc:

Po pierwsze ja zapominalska przypomniałam sobie o marmoladzie z róży, pysznej ucieranej i w ogóle mniam. Oczywiście płatków różanych o tej porze zbyt wiele nie znajdę, więc produkcja bardzo wolno się toczy a mianowicie mini porcjami.


No właśnie, więc w zasadzie nie ma co pokazywać poza pałką i makutrą ( obie są śliczne ).

MARMOLADA UCIERANA
30 g płatków róży
60 g cukru
ok. sok z ćwiartki małej cytryny (+/-)

Płatki przebieramy, oczyszczamy z pyłku, odcinamy białe końcówki ( ja jestem zbyt leniwa, ale przez to marmolada ma taki charakterystyczny gorzki posmak ). Do makutry wrzucamy płatki, cukier, wyciskamy sok z cytryny i ucieramy na gładką masę.
Tak, to trwa trochę długo. Nie przypadkiem jest to najbardziej znienawidzony przez moją mamę przepis. Masa ma być idealnie gładka. 
Można zrobić to robotem, ale smak nie będzie ten sam. 

Co więcej u mnie? Właśnie zabieram się za paprykę, ostatnie ogórki.No i czekają jeszcze dynie i cukinie. Te zebrane wcześniej już pięknie wybarwione, a te świeże z wczorajszych zbiorów oczekują dzisiejszego słońca. Coroczny festiwal kolorów. No i jeszcze morele też. Czekaja na odrobinę słoneczka i puch do przetworów. A zioła! Już nie wiem kiedy to zrobię :)


Chyba już na mnie czas.

Ula


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

9 MARCA

15 MARCA: Wielkanocne kartki